Bieganie zimą po górach przestaje być zajęciem niszowym. Na tym wypadzie na Ślężę więcej spotkaliśmy "facetów w rajtuzach" niż klasycznych wędrowców. Chyba pora rozejrzeć się za nową, mniej modną aktywnością.
A może po prostu dochodzimy do tych samych wniosków - po co chodzić jak można biegać ?
2 i pół dnia wygospodarowane na bardzo szczytne działanie - uderzanie w lód na wysokości.
Każdemu kto nie zna tej aktywności polecam w ciemno. Dzięki niej dowiesz się o mięśniach, o których istnieniu nie miałeś/aś pojęcia.
Teleportacja polbusem do Jeleniej tam przesiadka do Legnickiego DREAM TEAM i razem do Spindlerowego Młyna. 4 godzinny trip przenosi z gorącego city w śnieżne warunki Karkonoszy. Stąd już tylko ciągnie w Labsky Dul jednak brak rozsądnej opcji parkingowej skłania do luksusowej nocy we wnętrzu stalowego rumaka.
Dalej już wszystko idzie jak spłatka. A i zapominać nie należy, że:
Akcja zatem:
Baterie siadły i za wiele Górala nie nagrałem ale ta akcja godna MISZCZA!